- Tytuł oryginalny: „Zootopia”
- Premiera światowa: 10 lutego 2016 (Francja)
- Polska premiera: 19 lutego 2016
- Kraje produkcji: USA
- Reżyseria: Byron Howard („Piorun”, „Zaplątani”), Rich Moore („Ralph Demolka”)
Kto nie kocha animacji Disneya? Debiutujące w kinach każdego roku, produkcje takie jak „Wielka Szóstka”, „Kraina Lodu”, czy też „Zaplątani” dają nam coraz to nowe okazje by ponownie powrócić do świata dziecięcych marzeń i wyobraźni. Podziwiamy kolejne niesamowite pomysły scenarzystów, którym udaje się wykreować niepowtarzalne i wprost magiczne światy, w których osadzona zostaje akcja, oryginalne postacie zyskujące później miano ikonicznych oraz samą fabułę, przesyconą zarówno dowcipem jak i moralizacją. Korporacja Myszki Miki trzyma w reku nie tylko dwie obecnie najbardziej zyskowne uniwersa – Marvela i Gwiezdne Wojny – ale posiada również praktyczny monopol na wysokiej jakości kino dziecięce, czasami jedynie naruszany przez DreamWorks. Walt Disney Animation Studios mogłoby więc zatrzeć ręce i zalewać świat tasiemcami, wiedząc, że i tak nic nie zagrozi ich pozycji. Dzięki Bogu, raczej nie zamierza tego zrobić.
„Zwierzogród” to jak dotąd największy popis kunsztu artystów animacji komputerowych stworzonych z myślą o młodszych odbiorcach. Prawie dwugodzinny seans jest zarówno pokazem gagów i trafionych dowcipów, jak i pełną odniesień do współczesnej sytuacji społecznej i politycznej satyrą. To nie kolejna opowieść utrzymana w klimatach fantasy lub luźnego sci-fi. Najnowszemu filmowi Disneya bliżej raczej do opowieści gangsterskich kina akcji w stylu „Zabójczej Broni”. Scenariusz rzuca więc bohaterów zarówno do najmroczniejszych zakątków utopijnego miasta, jak i w głąb jego wewnętrznej infrastruktury. Trafią przy tym m.in przed oblicze kreciej wersji Marlona Brando z „Ojca chrzestnego”, do strzeżonego szpitala psychiatrycznego oraz na dywanik burmistrza metropolii. Pozornie prosta opowieść mająca przekonać widza do walki o własne marzenia to tak naprawdę zawiła i pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji komedia sensacyjna! Czyni to ze „Zwierzogrodu” nie tylko niezwykle sympatyczną, ale i bardzo zawiłą, jak na ten gatunek opowieść.
Trudno nie doszukać się w filmie licznych odwołań do problemów współczesnego świata, które tak często poruszane są obecnie wśród opinii publicznej. Policjantka Judy Hopps jest ucieleśnieniem idei feminizmu, w tak dużym stopniu, że z powodzeniem mogłaby zostać twarzą niejednej kampanii. Lis Nick Wilde to perfekcyjny przykład nielubianego krętacza, zarabiającego na głupocie innych. Burmistrz Lionheart to wręcz aż nazbyt wyraźne uosobienie stereotypu skorumpowanego polityka, kryjącego pod stołem swoje nieczyste zagrywki. Twórcy poruszają w ten sposób coraz to nowe kwestie, aby ostatecznie poruszyć temat – dosłownie – segregacji rasowej, który staje się głównym zagrożeniem dla niegdyś beztroskiej utopii. Brzmi to dziwnie znajomo, nieprawdaż?
Disney ponownie stanął na wysokości zadania. „Zwierzogród” to bowiem animacja, która przypadnie do gustu zarówno dzieciom, które z pewnością pokochają jej urokliwych bohaterów jak i dorosłym, którzy będą w stanie dostrzec w niej inne, głębsze treści. Szkoda, że tak rzadko dane nam jest oglądać produkcje tak wysokiej jakości artystycznej i jednocześnie technicznej. Nie pozostaje więc nic innego, jak tylko czekać na sequel! Uchowaj Boże, ażeby był gorszy od oryginału…
Kamil Serafin